Pytanie może wydawać się nieco prowokacyjne: czy istnieje taki moment, kiedy mężczyzna nie potrzebuje już kobiety? A jednak jest intrygujące, ponieważ porusza kwestię bardzo ludzką: dążenie do równowagi, potrzebę dobrego samopoczucia i ewolucję historii miłosnych z biegiem czasu. Za tym pytaniem kryje się głębsza refleksja, niż mogłoby się wydawać… a przede wszystkim odpowiedź, która jest o wiele mniej jednoznaczna, niż się wydaje
Kiedy pojęcie „potrzeby” ulega transformacji

Przez długi czas wiele osób uważało, że bycie w związku to niemalże konieczny krok do poczucia spełnienia. Coś w rodzaju odhaczenia, jak wygodny i dobrze zorganizowany dom czy stabilna praca. Ale sytuacja się zmienia, a wraz z nią wizja miłości.
W rzeczywistości ewoluuje nie pragnienie dzielenia życia z kimś, ale sposób, w jaki podchodzi się do relacji. Niektórzy mężczyźni, dojrzewając, rozumieją, że nie szukają już kogoś, kto wypełni pustkę, ale kogoś, kto wzbogaci ich ugruntowane życie. To trochę jak zastąpienie niezbędnego wsparcia nowym impulsem: odchodzi się od formy zależności do w pełni zaakceptowanego i głęboko harmonijnego wyboru .