Czy wiesz, że w 74% amerykańskich gospodarstw domowych co najmniej raz w miesiącu dochodzi do niewielkiego oparzenia, skaleczenia lub wysypki, a mimo to większość z nas nadal sięga po tę samą drogą tubkę, która ledwo działa?

Wyobraź sobie: zacinasz się w palec, krojąc cebulę. Krew pryska. Z wiszącego koszyka przy zlewie chwytasz jeden lśniący fioletowo-srebrny liść, miażdżysz go w palcach i przykładasz chłodny, galaretowaty sok do rany. Trzydzieści sekund później pieczenie ustaje. Dziesięć minut później krwawienie już ustaje. Do pójścia spać rana jest w połowie zagojona.
Oceń teraz, w skali od 1 do 10, jak szybko zagoiło się Twoje ostatnie skaleczenie lub zadrapanie. Bądź szczery. Zaczekaj na tę liczbę – wkrótce do niej wrócimy.
Jako osoba zbliżająca się do czterdziestki, która poparzyła się wszystkim, od lokówki po piekarnik, myślałam, że powolne gojenie to po prostu „starzenie się”. Potem odkryłam, że roślina, którą moja babcia nazywała „Żydem Wiecznym Tułaczem”, nie jest tylko ładna – to żywa apteczka pierwszej pomocy.
A co jeśli najpotężniejszy środek uzdrawiający skórę, jaki kiedykolwiek posiadałeś, kosztuje dokładnie zero dolarów i rośnie szybciej, niż jesteś w stanie go wykorzystać?
Zostań ze mną. Zaraz odkryjesz 15 oszałamiających powodów, dla których Tradescantia zebrina (znana również jako Inch Plant) po cichu staje się rośliną doniczkową numer 1 dla tysięcy amerykańskich rodzin, które mają już dość wydawania pieniędzy na drogeryjne kremy.