Wtedy przemówiła Emily.
„Jej tu nie ma”.
Nastała cisza, która była miażdżąca.
„Co masz na myśli?” – warknęła Linda.
„Moja mama poszła do łazienki” – powiedziała cicho Emily.
„To niemożliwe” – odpowiedział lekarz. „Nie pozwolono by jej…”
„Do czego wolno?”
Zza drzwi dobiegł głos Marka.
Drzwi otworzyły się szerzej. Jego buty nagle się zatrzymały.
Linda zaśmiała się zbyt szybko. „Och, Mark, my tylko…”
„Dlaczego lekarz tu mówi o formularzach zgody?” – wtrącił Mark. „Właśnie rozmawiałem z pielęgniarką. Powiedzieli, że moja żona nie dostała jeszcze zgody na nic”.
Pielęgniarka w niebieskich pasiastych butach cofnęła się. „Proszę pana, powiedziano mi…”
„Przez kogo?” zapytał Mark.

Wyraz twarzy Lindy się naprężył. „Mark, to nie jest…”
Emily uklękła i uniosła falbanę łóżka.
„Tato” – powiedziała drżącym, ale głośnym głosem – „Mama tu jest, bo babcia próbuje zrobić jej krzywdę”.
Mark zamarł.
Powoli uklęknął i zajrzał pod łóżko. Nasze oczy się spotkały. Z jego twarzy odpłynęła cała krew.
„Co?” wyszeptał.
Wszystko wybuchło.
Aby kontynuować czytanie, kliknij ( NASTĘPNA 》) poniżej !